Do wszystkich dziewczyn, którym nie powodzi się w szukaniu drugiej połówki...
Nie śpię już piątą noc z rzędu. Przestawiłam swój zegar biologiczny o 180 stopni, a już jutro zaczynam szkołę. Wszystko spowodowane jest chłopakiem, który ostro namieszał mi w głowie. Przeżywam w tym momencie swoją małą depresje, którą uleczyć mi mogą tylko znajomi i alkohol.
Scenariusz: Poznajesz chłopaka, z którym łączy cię coś już od pierwszego wejrzenia. Poznajecie się lepiej, robicie ze sobą mnóstwo głupot, śmiejecie się do łez. Jesteś przy nim naprawdę szczęśliwa, a on pragnie byś myślała o nim jak najlepiej i chciała czegoś więcej niż koleżeństwa. Stara się o ciebie, pisze codziennie, dzwoni, zaprasza cię tu i tam. A ty? Jesteś w szoku, że on chce właśnie ciebie. Jesteś w nim strasznie zapatrzona i nie widzisz nikogo innego poza nim. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Wasza historia jak z bajki wcale nie zakończyła się na "i żyli długo i szczęśliwie". Starasz się o nim zapomnieć chodź samo nie myślenie o nim jest dla ciebie rzeczą nie wykonalną. Przesiadujesz samotnie całe dni lub noce w pokoju płacząc i oglądając smutne obrazki na tumblr, lub przeciwnie, idziesz na "ostre melo" upijasz się, a potem pijana płaczesz i zwierzasz się z problemów przypadkowej osobie haha.
Znacie już ten scenariusz? Zapewne przeżyłyście w życiu już coś podobnego, a może nadal przeżywacie?
Muszę się ogarnąć i przestać przejmować tym co zaszło. Wiem, że widok tego posta za parę miesięcy, wywoła u mnie wielki wstyd i śmiech. Spojrzę na to z zupełnie innej perspektywy... Z perspektywy dziewczyny, która ma go
głęboko w dupie.